poniedziałek, 16 marca 2015

#6 - "Dlaczego tu przyszło mi żyć? Znałam odpowiedź. To nie był wybór, tylko konieczność. Nie miałam dokąd pójść, a oni nie mogli odwrócić się do mnie plecami. Byli moją jedyną rodziną, za co jednak nie mogłam być wdzięczna losowi."

          Jakiś czas mnie tu nie było, a u mnie powiem Wam, że nowości! Dzisiaj przychodzę niestety ze starociem. A mam na myśli pierwszą część serii Oddechy "Powód by oddychać", Rebecci Donovan. Szczerze? Wzięłam tę książkę tylko i wyłącznie po przeczytaniu tytułu. Złapał mnie za serce jak mało który. Nie rozczarowałam się!
          Weslyn. Każdy ma tu swoje ściśle określone miejsce. Każdy, prócz Emmy. Dziewczynę poznajemy jako wyobcowaną uczennice, która nie chce zwracać na siebie uwagi. Tak naprawdę nie wiemy o co jej może chodzić, gdy książka się rozpoczyna. Akcja toczy się, poznajemy jej najlepszą przyjaciółkę Sarę, która tylko ma dostęp do Emmy. W pewnym momencie pojawiło się wielkie bum! I od razu oczy mi się rozszerzyły, nigdy nie przeczytałam książki o przemocy w rodzinie i prawdę mówiąc doznałam szoku. Dziewczyna chowa siniaki pod ubraniami, a ból za uśmiechem. Przyjaciółce nigdy dokładnie nie mówi prawdy, jedynie okrojoną wersję wydarzeń.
         Emma mimo wszystko stara się żyć normalnie i ukrywa swoje życie, aby nikt
nie patrzył na nią z litością albo zabrał jej kuzynostwo, które bardzo kocha i pragnie żeby dzieci były szczęśliwe. To naprawdę wspaniałomyślne z jej strony, że płaci za to tak ogromną cenę. Dziewczyna spędza w domu jak najmniej czasu może, co też jest trudne, gdy ma ściśle określoną "godzinę policyjną", a jej przekroczenie nie wiadomo jakby się mogło skończyć. Uczy się najlepiej jak może, aby po skończeniu szkoły jak najszybciej wyjechać z miasta, z dala od koszmarnego domu jej wujostwa.
          Wszystko się zmienia gdy pojawia się młody, piękny i inteligentny Evan. Co ją rozjusza? To, że jako jedyny nie pozostaje na nią obojętny, a wręcz arogancko próbuje jak najbardziej się do niej zbliżyć. Nie wzrusza go ciągłe odpychanie przez dziewczynę.
           Z każdym zdaniem przepełnionym bólem miałam ochotę odłożyć tę książkę i już do niej nie wracać. Autorka bardzo wzruszająco, dotkliwie przedstawiła ból głównej bohaterki, a bólu tego nie było mało. Jedno zdanie utkwiło mi w głowie wypowiedziane przez ciotkę dziewczyny "Nawet nie oddychaj, dopóki ci nie pozwolę", sama bałam się wziąć oddech.
           Moim zdaniem, książka idealnie przedstawiła ból, niechęć powrotu do swojego domu i bezsilność jaka się pojawia, gdy wiesz, że nienawidzą cię tam, a wiesz, że musisz tam być. Jak chce się płakać, gdy wiesz, że nie możesz się zwrócić do nikogo o pomoc. Całe szczęście Emma ma Sarę i Evana, z którym dziewczynę połączyła silna więź, mimo wielu niedomówień.

środa, 4 marca 2015

#5 - "Nie da się żyć czymś, co minęło, pozostają jedynie wspomnienia, a te przecież zawsze są martwe. To tylko wyblakłe pamiątki po tym, co było...jak stare fotografie."

           Tamtatata! (to miały być fanfary - zabawna Luckily) Powiem Wam, że w ostatnim czasie pochłaniam książki w zastraszającym tempie i szczerze jestem bardzo z tego zadowolona. Kolejnym znaleziskiem bonamort jest książka Kevina Brooks'a pt. "Candy". Prawdę mówiąc książka jest napisana z perspektywy chłopaka co nie jest jak dla mnie korzystne w książkach, ale w tej się to sprawdziło i mówię to z ręką na sercu, jest także naprawdę dużo opisówek, a bądź co bądź kto lubi zgłębiać się w monologowe myśli, jeśli tak mogę to nazwać? No, ja za tym nie przeszkadzam, bo opowieść ciągnie się i ciągnie, a końca nie widać. Ja koniec zobaczyłam i szczerze jestem rozczarowana. Dużo rzeczy mnie nie zaskakuje w książkach i tutaj także wyrobiłam sobie pewne zakończenie, ale takiego nie przewidziałam.

          Może zacznę od tego, że autor nie zwraca uwagi na ostre i bezwzględne słowa, nazywa rzeczy po imieniu, nieważne jakby się one nazywały i jak dla mnie TO w tej książce było najlepsze.
          Życie Joe zmienia się gdy poznaje na pozór zwykłą dziewczynę - Candy. To jest w tym ciekawe, że już na początku opowieści mówi, że nie pamięta jak jego życie wyglądało przed ich pierwszym spotkaniem, że potrafi przypomnieć sobie ostatnie pół godziny przed. Po spotkaniu chłopak trafia w niebezpieczny świat przemocy i ciągłego strachu.
           Powiem szczerze, że przeczytałam naprawdę kilka książek związanych z tematem narkotyków, nigdy nie trafiłam na opowieść przedstawiono przez osobę trzecią, a nie indywidualnie w to zamieszaną. Osoba uzależniona jest tu na dalszym planie, choć wcale nie mówię, że nie jest ważna, bo odegrała naprawdę ogromną rolę w tej książce, ale to mi się spodobało, że perspektywa nałogu jest pokazana ze strony osoby, która ryzykuje życie swoje i rodziny, aby pomóc choremu, jego myśli, uczucia i obawy. A rzucenie nałogu jest pokazane, tak, jak ono wygląda, a nie tak jak się je czuje.
           Oczywiście jest w książce wątek miłosny, ale jest on na dalszym planie, głównym problemem jest tu w sumie temat tabu jakim są narkotyki i prostytucja. Książka przekazuje jak wiele można stracić w chwili pierwszej rozmowy z nieznajomym i ile może kosztować niezobowiązująca rozmowa z nieznajomą. To nie ma znaczenia ile lat ma czytelnik, moim zdaniem książka idealna jest dla każdego, jak i dla dorosłych, jak i dla młodych, jak dla kobiet i dla mężczyzn. Książka jest napisana naprawdę w sposób przystępny dla każdej osoby, która weźmie ją w ręce, zachwyca i porusza, zmusza do zastanowienia się nad swoim życiem, o tym ile jest ono warte i dla kogo żyjemy i w jaki sposób.
            W książce nie brakuje przemocy, uczuć, zagadki i niebezpieczeństwa, rodzinnej troski i młodzieńczej miłości. Częste zwroty akcji pokazują jak można się zatracić w świecie, który nas otacza, a naprawdę nie mamy o nim zielonego pojęcia, bo 90% z niego nas nie dotyczy. Lektura daje do myślenia, jednak nadal pozostaję przy tym, że mnie rozczarowała, może po prostu miałam wygórowane oczekiwania co do niej. Gdybym miała wystawiać ocenę, daje 6/10, mocna szóstka.

Pamiętajcie, że dzięki Wam tu jestem, dlatego nie zapominajcie o zostawieniu po sobie jakiegokolwiek śladu :) Z góry Was przepraszam za zaległości w Waszych blogach, ale nigdy nie byłam tak zabiegana, lo jednak wymaga, możecie mi wierzyć, że pamiętam o Was i wracam na Wasze blogi jak tylko mam wolną chwilę!